Zaczynając rejs w Genui można popłynąć w lewo albo w prawo. Ja proponuję w w prawo, w stronę Rzymu 😉 Można zwiedzić Portofino, Cinque Terre, Porto Venere i okolice.
Portofino to małe i przepiękne miasteczko z mariną prawie zawsze zajętą i cenami postoju z kosmosu. Tak czy siak warto zobaczyć (przynajmniej z wody), a jak się uda przejść i napić kawy to już super.
Cinque Terre to kawałek włoskiego wybrzeża nad morzem Liguryjskim pomiędzy Genuą, a La Spezią. I razem z Porto Venere oraz wyspami Palmaria, Tino i Tinetto zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego UNESCO.
Widoki są super. Wysokie góry schodzące wprost do morza, do tego miasteczka wciśnięte w zbocza tych gór z wielokolorowymi domami. Miasteczka te są popularnym celem turystów więc w sezonie tłok jest murowany.
Większość wybrzeża to park narodowy więc nie za bardzo można sobie stanąć „od tak” albo „o tu”, bo może to być jeden z droższych postojów. Owszem widziałem pojedyncze jachty, które zakotwiczyły, ale na mapie jest, że „nie wolno” i kręci się policja. Wolę więc nie sprawdzać czy uda mi się przekonać ich, że „my tylko na chwilę” 🙂
Druga sprawa to w większości przypadków 10 metrów od brzegu jest 50 metrów głębokości. Do postoju są więc wyznaczone miejsca z bojami. Postój na boi swoje kosztuje, ale większy problem jest z pędzącymi motorówkami tam i z powrotem… choroby morskiej na takiej boi można dostać 😉
Porto Venere to port z historią sięgającą pierwszego wieku p.n.e. Po upadku Cesarstwa Rzymskiego przechodziło z rąk do rąk. Miasteczko urokliwe, a jak ktoś chce to może zwiedzić pobliski zamek. Jest gdzie zjeść i wypić, jak się uda znaleźć miejsce, bo w sezonie przypływają turyści małymi stateczkami, takimi po 300 osób 😉 To też dobre miejsce, żeby uzupełnić wodę, prowiant czy podładować akumulatory na jachcie.
Kawałek dalej mamy wyspy Palmaria, Tino i Tinetto. Jest tam kilka miejsc, gdzie można się schować przed tłumami, wykąpać się w morzu, zjeść czy zostać na noc.
Dalej nie ma już nic 😉 Znaczy jest, ale bez szału, robi się płasko, płytko i są długie piaszczyste plaże. Jak w Polsce nad Bałtykiem tylko cieplej.
Można odwiedzić jeszcze Viareggio (to już Toskania), przyjemne miasto z fajną mariną i deptakiem a’la „nadmorski kurort” 😉
Jak to jest tygodniowy rejs to pora wracać celując w miejsca, w których jeszcze się nie było, albo jak jest parę dni więcej to 60 mil dalej jest Elba, o której mam nadzieję wreszcie napiszę 🙂
I jeszcze parę zdjęć z okolicy: